Czym karmić psa? Etykiety na karmach – musisz je czytać!
AKTUALNIE OGLĄDASZ
Czym karmić psa? Etykiety na karmach – musisz je czytać!
AKTUALNIE OGLĄDASZ
31 października 2020
Kategoria : Żywienie Pupila
31 października 2020
KATEGORIA : Żywienie Pupila

Etykiety na karmach? Musisz je czytać!

Codziennie zastanawiamy się czym karmić psa. Kupujemy cudnie zapakowaną karmę, sypiemy ją od razu do miski i zapewniamy sobie błogi spokój. Wypada to tak? Cóż, nieformalna etykieta najbardziej zacnych i odpowiedzialnych właścicieli czworonogów podpowiada, by… przeczytać jeszcze etykietę! Radzimy jak to dokładnie robić i które informacje powinny przykuć naszą uwagę najmocniej.
Zanim rozwiniemy temat czym karmić psa, warto zaznaczyć, że czytanie etykiety powinno być PODSTAWOWĄ czynnością przed dokonaniem zakupu. Nie ma zmiłuj się, to po prostu główne źródło informacji o produkcie! Ale jeśli ktoś pominął tą czynność przed zakupem, koniecznie trzeba to zrobić, zanim nasypiemy żarełko do miski. Wtedy dowiemy się chociaż, jak np. porcjować jedzonko, a w najgorszym przypadku dojdziemy do wniosku, że może jednak lepiej zaopatrzyć się w karmę, której skład nie budzi naszych wątpliwości.
W całym gąszczu europejskich regulacji, dotyczących karm, znajduje się niemała dawka istotnych informacji, które każdy psi właściciel znać powinien. Żeby przybliżyć te informacje jak najprościej – czyli bez zbędnych dłużyzn i nudnawych, prawnych tasiemców – skondensowaliśmy wszystkie fakty i przekazujemy je Wam w formie lekkostrawnych wiadomości. Bon appetit!

Czym karmić psa? Poznaj to, co w karmie najlepsze

Etykietę możemy czytać dwojako, co związane jest z podziałem dokonanym w europejskich regulacjach prawnych. Jeśli jesteśmy bardzo leniwi, zwrócimy uwagę tylko i wyłącznie na część główną etykiety, która związana jest z ogólnymi informacjami marketingowymi, a także opisami produktów. Jeżeli zależy nam jednak na zdrowiu pupila i jego doznaniach smakowych, zainteresujemy się także częścią statutową. Brzmi poważnie, ale jeżeli chcemy równie poważnie potraktować temat jakości karmy, musimy zabrać się za tą krótką lekturę. Tym bardziej, że to nic skomplikowanego – owa część zawiera same konkrety, których nie da się zatuszować otoczką marketingową. Czyli przykładowo: skład surowcowy, ewentualne dodatki czy sposób podania. Dlatego akurat nad tą drugą częścią etykiety pochylimy się najmocniej, choć oczywiście obie są niezmiernie istotne! Część główna może nas bowiem wpuścić w maliny, przez co jakość karmy okaże się po prostu znacznie gorsza od oczekiwanej. Jak się przed tym ustrzec? O tym na koniec.

Część statutowa – bez tego ani rusz

Oczywiście najbardziej ogólną i podstawową informacją w części statutowej etykiety jest rodzaj karmy, z którym mamy do czynienia. Może to być oczywiście karma pełnoporcjowa, która całkowicie zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na wszystkie składniki odżywcze, oraz karma uzupełniająca, która posiada wysoki odsetek wybranych składników.

Karma pełnoporcjowa jest posiłkiem dla czworonoga w każdym wieku i okresie życia, jeśli na etykiecie nie jest jasno napisane, że powinno być inaczej. Może się tak zdarzyć, że karma będzie przeznaczona wyłącznie dla psów w okresie wzrostu lub reprodukcji.
Karma uzupełniająca to już nieco bardziej skomplikowany temat. Stosujemy ją jedynie, jako element zbilansowanej diety, dlatego musi być łączona z innymi posiłkami. Co prawda może ona czasem być po prostu zwyczajnie wliczana do ogólnej wartości kalorii spożywanych przez psa, ale nie możemy tego robić nagminnie. Na etykiecie powinna widnieć informacja w jakich ilościach podawać taką karmę, żeby nie dopuścić przekarmienia naszego przyjaciela. Szerzej o tym pisaliśmy TUTAJ

Czym karmić psa? Tak się składa, że…

…skład jest po prostu KLUCZOWY!!! Powtarzamy to w kółko, oczywiście tym razem w kontekście etykiety. Żeby lepiej się z nim zapoznać, przedstawiamy dwa konkretne sposoby, według których producent może wymienić składniki swojej karmy:
poprzez kategorie surowców – tutaj dowiemy się o ogólnym składzie karmy, czyli bez szczegółów dotyczących produktów. Przykładowo: produkty pochodzenia zwierzęcego, rośliny oleiste, warzywa i owoce.
poprzez nazwy poszczególnych surowców – czyli w bardziej szczegółowy sposób. Przykładowo: jeleń, wątróbka, bataty i jabłko.

Ogólnie rzecz biorąc, w karmach stosujemy trzy rodzaje składników: mięso oraz surowce pochodzenia zwierzęcego, surowce pochodzenia roślinnego, a także pozostałe dodatki.

Składniki niezbędne do produkcji karm

Mięso oraz surowce pochodzenia zwierzęcego

to coś, co nasze pupile lubią najbardziej. I bardzo dobrze, bo to właśnie te składniki zawierają najwięcej składników odżywczych. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, dlatego koniecznie trzeba wiedzieć, co kryje się za konkretnymi określeniami na etykiecie:
„Mięso” oznacza części zwierząt łownych i rzeźnych, które mogą być spożyte przez ludzi. Chodzi tutaj konkretnie o mięśnie szkieletowe, ewentualnie z tkanką która do niego przylega. Warto dodać, że wg prawa, do kategorii „mięso” zaliczane są również ryby.
„Świeże mięso” czyli takie, które jest co najwyżej chłodzone albo mrożone. Poza tym nie jest ono poddawane innemu procesowi obróbki.
„Podroby” oznaczają również świeże mięso – z tą różnicą, że nie dotyczą tuszy, tylko wnętrzności. Ich ogromną zaletą jest jeszcze większa niż w przypadku zwykłego mięsa, ilość składników odżywczych.
Uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego i produkty pochodne (UPPZ ) są to wszelkiego rodzaju mączki rybne lub mięsno-kostne, a także pokarmy powstałe z krwi lub tłuszczów zwierzęcych.

Surowce pochodzenia roślinnego

zawierają warzywa, owoce, rośliny strączkowe, zboża, a także zboża rzekome (czyli pseudozboża, np. amarantus czy komosa ryżowa).

Pozostałe dodatki

to całe spektrum składników – zarówno tych zdrowych i potrzebnych w diecie naszego pupila, jak i tych, których lepiej unikać, kupując karmę. Dodatki możemy zatem podzielić na:

  • Sensoryczne, np. aromaty.
  • Odżywcze, np. minerały i witaminy.
  • Zootechniczne, np. substancje poprawiające trawienie.
  • Technologiczne, np. stabilizatory, konserwanty czy przeciwutleniacze.

Czym karmić psa nie E- to fe!

Gołym okiem widać, jak bardzo powyższe dodatki się od siebie różnią. Bo z jednej strony, przecież minerały i witaminy to bardzo pożądane elementy diety. Ale z drugiej, największe kontrowersje budzą dodatki technologiczne, które zawierają konserwanty czy utleniacze. Te ostatnie zazwyczaj muszą być stosowane w karmach suchych, jeśli chcemy trzymać je dłużej po otwarciu. Tak naprawdę problemem nie są jednak przeciwutleniacze naturalne, czyli np. kwas askorbinowy, który w praktyce jest tak znaną nam witaminą C. Największy kłopot stanowią substancje z popularną literką „e” na początku, czyli np. E324 (etoksychina), E320 (butylohydroksyanizol) czy E321 (butylohydroksytoluen).
To syntetyczne przeciwutleniacze, które niekorzystnie wpływają na zdrowie, szczególnie dotyczy to wielu narządów wewnętrznych naszego pupila.
My nieoficjalnie nazywamy tego typu składniki wprost: to jest po prostu TRUCIZNA.
Dlatego, jeśli znajdziesz powyższe przeciwutleniacze na etykiecie karmy, po prostu jej NIE KUPUJ. Jeśli jednak czytasz etykietę po zakupie produktu i dopiero wtedy orientujesz się, co (nie)dobrego zrobiłeś, to… No cóż, decyzja należy do Ciebie, ale teraz nie możesz już powiedzieć, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak takie „syntetyki” wpływają na twojego czworonoga.

Patrz uważnie na szczegóły


W części statutowej etykiety jest jeszcze kilka innych, bardzo istotnych szczegółów, których nie można pominąć. Jednym z nich jest kolejność wymienionych składników, która – tak samo, jak w przypadku produktów spożywczych dla ludzi – ma ogromne znaczenie. Czyli kto pierwszy, ten większy! Jest tylko jedno „ale” – ważenie składników odbywa się zanim nastąpi proces produkcji karmy. A, jak wiadomo, woda jest istotną częścią wielu surowców. I tak, np. w zbożach może znajdować się kilkanaście procent wody, w świeżym mięsie około 70%, natomiast w ziemniakach jest to nawet ponad 70%. Suszenie w trakcie produkcji zatem sprawia, że woda znika niemal całkowicie.

Przykład

Jeśli na etykiecie karmy, która waży dla przykładu 2 kg, widnieje informacja, że produkt zawiera 50% świeżego mięsa, nie oznacza to automatycznie 1 kg mięsa.
Zakładając, że 70% wagi mięsa nam dosłownie wyparowało podczas produkcji, otrzymujemy w tym wypadku 300 g mięsa, a nie 1 kg.
Waga mięsa mogłaby stanowić 1 kg, jeśli producent umieściłby informację, że karma zawiera 50% mięsa dehydratyzowanego (czyli po odsuszeniu).

Skład analityczny- czyli?

Inną istotną kwestią na etykiecie jest analiza chemiczna, związana z wartościami odżywczymi. Dzięki temu możemy wyliczyć ile dokładnie przyjmie ich nasz pupil, zajadając karmę. Dlatego opakowanie obowiązkowo powinno zawierać informacje o konkretnej ilości takich elementów, jak:

  • Białko surowe
  • Tłuszcz surowy
  • Włókno surowe (czyli coś, co po ludzku nazwalibyśmy błonnikiem)
  • Popiół surowy (czyli minerały np. magnez, potas, żelazo)
  • Zawartość wody (jeśli wynosi powyżej 14%)

Część główna etykiety, czyli… uważaj na słowa


Producenci stosują deklarują na opakowaniu różne przepyszności, ale jak to się wszystko ma do rzeczywistości? Faktem jest to, że nikt nie może mijać się z prawdą, bo to by było niezgodne z prawem, dlatego to, co widzimy na części głównej etykiety MUSI być prawdą. Nie da się jednak ukryć, że przez niektóre stwierdzenia możemy odnieść mylne wrażenie, że trzymamy w rękach karmę inną od oczekiwanej. Dlatego trzeba zwracać uwagę na kilka sformułowań z głównej etykiety, które niosą ze sobą dawkę konkretnych informacji. Do naszych przykładów zaangażowaliśmy akurat jelenia, choć oczywiście może to być jakiekolwiek inne mięsko:

  • „z jeleniem” – mówi nam, że w karmie znajduje się przynajmniej 4% jelenia.
  • „o smaku jelenia” – mniej niż 4% jelenia.
  • „danie z jelenia” – przynajmniej 26% jelenia.
  • „bogata w jeleninę” – przynajmmniej 14 % jelenia.

Powyższe określenia są najlepszym dowodem na to, że głównym źródłem naszej wiedzy o karmie powinna być część statutowa etykiety. Wtedy będziemy wiedzieli czym karmić psa. Bo kiedy kupujemy danie z jelenia, które zawiera tylko 26% mięsa, możemy być delikatnie rozczarowani. A przecież dałoby się tego uniknąć, analizując etykiety. Wtedy trafilibyśmy w końcu na karmę, która zawiera np. 90% mięska. Jak nasza karma mokra  I to jest dopiero uczta dla czworonoga, co?